Du bist nicht eingeloggt | Einloggen | anmelden
Wszyscy wiedzą, że najlepsze są trolejbusy. Ładowanie podczas ruchu(obsługi linii). Nie trzeba tracić czasu na zjazdy/dojazdy, przestoje na pętlach, zajezdniach przy ładowarkach. Elektryk, na dzień dzisiejszy, jest dobry dla małego miasta, gdzie będzie w stanie przejeździć cały dzień na jednym zadnia, ma blisko do ładowarki, nawet jak są w jednym miejscu miasta. A Gdynia, ma sieć trolejbusową, z której może korzystać jak z ruchomej ładowarki. Dodatkowo, niskim kosztem można zelektryfikować większość linii miejskich. A na pozostałych, wyjeżdżających dalej poza miasto korzystać z takich elektryków. Jednak przydadzą się w tym przypadku pantografy trolejbusowe, żeby ładować się zaraz po wjechaniu do miasta.
Udało się dzisiaj zrobić aż cały poranny dodatek. Także nawet na zadanie szczytowe się taki wóz nie nadaje. To raczej przesądza sprawę, że ZKM może zapomnieć o zastosowaniu elektryków w opcji bez doładowań na zadaniach przetargowych. No a jeśli mimo wszystko takie rozwiązanie będzie forsowane to oferenci powinni założyć sobie spory budżet na potencjalne kary za niewłaściwą alokację taboru.
No jednak nie zrobi 200, bo w czasie testów wyszło 160-170 km. Jasne było zimno, ale w naszej strefie klimatycznej zimę mamy przez 1/4 roku.
Tak jak napisałem pod innym zdjęciem - trzeba raz na jakiś czas zbalansować baterie. Wtedy spokojnie zrobi wam brygadę 250 km, już nie mówię o 300, choć robiłem nim osobiście i ponad tyle.
Niewprowadzenie duobusów czyli trajtów z bateriami w Gdyni świadczy to totalnym spierdoleniu tematu przez fachowców od komunikacji zbiorowej w tym kraju. Jest gotowa sieć i system ładowania, więc w czym problem to ogarnąć?
Problem w tym, że włodarze nie działają w oparciu o jakieś plany czy zasady racjonalności wydatkowania środków publicznych. Niby tworzy się opasłe tomiska w postaci strategii rozwoju elektromobilności za setki tysięcy złotych, ale jak przychodzi co do czego to działa się na zasadzie impulsu. Sąsiednie miasto ma elektryki to my też musimy mieć. Jest kasa z unii na elektryki, to bach idziemy w to. Nie ważne czy to ma sens i ile to będzie później kosztować. A że może warto poczekać na kolejny program unijny i kupić dwa razy tyle trolejbusów, dzięki temu zaoszczędzić na budowie ładowarek pantografowych czy dodatkowych kosztach pracy wynikających z konieczności wydłużenia postojów na pętlach na ładowanie (koszty pracy stanowią już dziś największy procent ponoszonych kosztów działalności transportowej i będą nadal szybko rosły)? O tym nikt nie myśli. Liczy się szybki pseudo sukces, żeby to dobrze sprzedać marketingowo i byle do wyborów.
Wszystko można zrobić z głową, te elektryki też można było kupić z pantografami trolejbusowymi, przystosowanymi do ładowania z napięciem takim jak w sieci i zastosowaniem dynamicznego ładowania podczas ruchu. Wystarczyło zrobić to podczas przetargu, niskim kosztem zrobić coś co będzie pasować miastu, spółką komunalnym, pracownikom i pasażerom.
Ale jakim problemem jest połączenie wszystkich trzech spółek w jedną i przerobienia bazy PKM-u w drugą zajezdnie trolejbusów o-autobusową. Kierowców przeszkolić na trolejbusy i autobusy (tak jak w Lublinie)? Wtedy można startować o duże dofinansowania na trolejbusy i nie przejmować się że nie będzie gdzie ich trzymać.