3 Mai 2011 - Borówiec. Człowiek wstaje wcześnie w niedzielę, jedzie kilkanaście km, aby sfotografować jedyny w niedzielę (a jeden z trzech w tygodniu) kurs tej linii, a kierowca nawet nie raczył wbić odpowiedniego numeru na wyświetlacz. Poza tym za chwilę zatrzymał się przy mnie z pretensją pytając się, dlaczego uwzięłam się na niego. Zdziwiona odpowiedziałam, że nie wiem o co chodzi... Okazało się, że dzień wcześniej robiłam zdjęcia w Mosinie, gdy on akurat prowadził. Wytłumaczyłam, że to przypadek, ale nie chciał w to uwierzyć. Po krótkiej rozmowie zażegnałam jednak konflikt, a Pan nawet sprawdził dla mnie przez radio, czy pewien kurs się odbędzie. ;)